„Nauczycielu jogi – kim jesteś?” – Paulina Maliszewska
Każdy nauczyciel, który stanął po drugiej stronie maty ma swoją historię, dla każdego joga stanowi odrębną ścieżkę, każdy zaczął praktykę na innym etapie swojego życia. Przychodząc na zajęcia jogi nie wiemy kim jest nasz nauczyciel, poznajemy jedynie styl i sposób w jaki prowadzi zajęcia i na co zwraca szczególną uwagę.
Cykl wywiadów pt: „Nauczycielu jogi – kim jesteś?” ma na celu przybliżenie osoby, która wciela się w rolę naszego nauczyciela i poznanie Jego/Jej historii.
Z przyjemnością prezentuję postać naszej pierwszej bohaterki – Pauliny Maliszewskiej
Aktywność fizyczna towarzyszyła Tobie już od wczesnych lat dziecięcych. Czy to prawda, że w wieku 11 lat trafiłaś na pierwsze zajęcia jogi dla dzieci?
Tak, to prawda! Na jogę zaprowadziła mnie mama, która również wtedy zaczęła swoją przygodę z jogą. Trudno w to uwierzyć, ale jak patrzę na swoje zdjęcia z tamtego okresu to ciało już wtedy było bardzo spięte. Jestem bardzo wdzięczna rodzicom, że od wczesnych lat dbali o mój rozwój psychoruchowy.
W tak młodym wieku dziewczynki lubią przeważnie tańczyć i śpiewać, co Ciebie skłoniło do wyboru takiej formy spędzania wolnego czasu?
Lubię śpiewać i wtedy też śpiewałam hahaha! Trenowałam też zawodowo pływanie. Zawsze byłam bardzo aktywnym dzieckiem i nie wyobrażałam (do tej pory nie wyobrażam) sobie życia bez ruchu. Joga więc początkowo była raczej kolejną nową, ciekawą formą pracy z ciałem, która dawała mi wiele radości. Z czasem zaczęłam dojrzewać do tego, że nie są to kolejne zajęcia wzmacniające moje ciało ponieważ praktyka uświadomiła mi, jak bardzo jest mi potrzebne rozluźnienie. Po około 4-5 latach zaczęłam traktować jogę tak na poważnie i dołączyłam do zajęć z dorosłymi. Wtedy też pojechałam pierwszy raz, zupełnie sama na pierwsze wakacje z jogą nad morze.
Wakacje z jogą zawsze pozwalały poznać mi bliżej siebie, poznać swoje mocne i słabe strony, a Tobie co daje taki czas spędzony na praktyce?
Tak jak mówisz, wyjazdy z jogą pozwalają mi przede wszystkim na poznanie siebie. Każdy taki wyjazd przynosi ze sobą coś nowego i nie zawsze coś, czego się spodziewam. Jest to taka trochę „podróż w nieznane” a takie zawsze są fascynujące. Pamiętam, że właśnie na tym pierwszym wyjeździe podczas wieczornej sesji mis i gongów w mojej głowie pojawił się obraz, którego nie zapomnę do końca życia i który idealnie obrazuje to, o czym mówię. Mianowicie, pojawił się morski stwór – połączenie smoka i węża – a ja chwyciłam się ochoczo jego płetwy i dałam się ponieść przez głębiny morza czy oceanu. W pewnym momencie wspomniany stwór morski zaczął płynąć w ciemne otchłanie głębin morskich. Ufałam mu, ale czułam wewnętrzny niepokój z tym związany. Myślę, że tak wtedy postrzegałam jogę, teraz ufam jej jeszcze bardziej. Ale oprócz czasu na poznawanie siebie podczas takiego wyjazdu jest też czas na poznawanie naprawdę fajnych, nowych ludzi, którzy również potrafią wnieść bardzo dużo do naszego życia. W końcu nie samą praktyką człowiek żyje.
Widzę, że u Ciebie joga stanowi miłość od pierwszego kontaktu z matą. A kiedy postanowiłaś wcielić się w rolę nauczyciela i jak do tego doszło?
W zasadzie moja ówczesna nauczycielka, Pani Lidia Bielewicz, niepostrzeżenie zaczęła mnie do tej roli przygotowywać. Mieliśmy wtedy jedną salę do dyspozycji, co jakiś czas do grupy napływały nowe osoby, a ponieważ już wtedy miałam za sobą około 5 lat praktyki, to Pani Lidka pozwalała mi na wprowadzenie takiej nowej osoby, pokazanie „z czym to się je”. Po jakimś czasie Pani Lidka przyuczała mnie do tego, bym brała zastępstwa na jej zajęciach, kiedy wyjeżdżała. W końcu przyszedł czas na przeprowadzkę do Poznania w związku z rozpoczęciem studiów. Czułam, że byłam gotowa na to, by samodzielnie rozpocząć moją nauczycielską przygodę i w zasadzie przypadkiem (choć wierzę, że przypadków nie ma) natrafiłam na Sylwię i jej nowo otwarte studio Joga Wita, w którym uczę po dzień dzisiejszy.
Jak jest po tej drugiej stronie maty?
Cudownie! Ogromną radość sprawia mi uczenie oraz to, że mogę podzielić się z innymi swoją wiedzą i doświadczeniami po to, by inni ludzie mogli poczuć się po prostu lepiej i zaczęli bardziej świadomie żyć. Oczywiście, są też wyzwania z tym związane, ale jeżeli wkłada się w to całe swoje serce to mimo wszystko jest to czysta przyjemność.
W Joga Wita uczysz od początku jego istnienia. Kto może przyjść do Ciebie na praktykę, jakiego typu zajęcia prowadzisz i w jaki sposób Twoje zajęcia pomagają uczniom?
W Joga Wita prowadzę zajęcia „Joga dla każdego”, co oznacza, że dosłownie każdy może przyjść na zajęcia, niezależnie od poziomu zaawansowania. Zajęcia te są prowadzone głównie wg metody B.K.S. Iyengara, (skończyłam 3-latni kurs nauczycielski – stopnień Introductory II wg tej metody), która jest bardzo elastyczna ze względu na pomoce (paski, klocki, wałki, pianki i koce), których używamy podczas zajęć i które bardzo ułatwiają praktykę, zwłaszcza osobom początkującym. To, co chcę przekazać moim uczniom to zrozumienie – swojego ciała, oddechu i umysłu. Później zaczynamy pracę nad tym, aby coraz mniej rozumieć a coraz bardziej budzić wrażliwość a w efekcie coraz więcej czuć.
Jak bardzo joga Cię zmieniła, czy mogłabyś teraz bez niej funkcjonować?
Wydaje mi się, że joga to ciągła zmiana, więc trudno mi powiedzieć, jak bardzo mnie ona zmieniła. Wiem, że ciągłe zgłębianie siebie daje mi szansę na ciągły, przede wszystkim duchowy rozwój a nie lubię stać w miejscu. Nauczyłam się też odpuszczać, nie tylko napięcia w ciele. Jeżeli życie stawia opór – odpuszczam i pozwalam temu płynąć, bacznie się przyglądając nadchodzącym zmianom. W umiejętności odpuszczania tkwi siła spokoju. Podsumowując – na pewno nie mogłabym bez niej funkcjonować, bo jest moją odskocznią od codzienności, a mata moją małą oazą.
Ukończyłaś 3-letni kurs nauczycielski metodą B.K.S. Iyengara, jak to się odbywało i co Ci dał ten długi czas nauki?
3-letni kurs nauczycielski metodą B.K.S. Iyengara u mojego ukochanego nauczyciela Konrada Kocota, który zakończył się egzaminem na nauczyciela wg metody Iyengara o stopniu Inroductory II. Jeździłam do Krakowa średnio raz na 1,5 miesiąca na cały weekend. Był to czas w 100% dla mnie. Jak spojrzę na siebie obiektywnie przed i po kursie widzę przed wszystkim dojrzałość – zarówno w praktyce jak i w życiu.
Plany jogowe na najbliższe lata?
Pielęgnować to, co udało mi się wypracować i jeszcze bardziej rozwijać swoją praktykę, by przekaz, który daję swoim uczniom płynął jeszcze bardziej z poziomu serca!
Życzę Tobie dalszych wyzwań i przeżyć jogowych i do zobaczenia na macie
Dziękuję.
Jeśli chcielibyście spotkać się na macie z Pauliną, serdecznie zapraszam w Jej imieniu do Joga Wita. Ja już byłam, teraz czas na Was!!!
Zapisz się do naszego newslettera
aby otrzymać najnowsze artykuły, informacje o nadchodzących warsztatach oraz 10% zniżki na pierwszy karnet w studiu Joga Wita